niedziela, 17 listopada 2013

Two.

2 komentarze:
Powrót do domu był czymś przyjemnym, chwila relaksu po wyczerpującej godzinie w szkole. Nie to żeby coś ale ilekroć zmieniacie szkołę, wciąż to przeżywacie. I choć macie pełną świadomość, że to nic nowego i że dacie sobie rade, to wciąż stresuje. Przed domem byłam dziesięć minut po trzynastej, widząc samochód taty pobiegłam do drzwi, przekręciłam klamkę, rzuciłam torbę w przedpokoju i przeszłam do kuchni gdzie tata już gotował obiad. Nie widziałam go od tygodnia, miał jakąś delegacje więc musiał wyjechać. Stałam szczerząc się jak głupia, kiedy się oparzył i zaczął bluźnić zaśmiałam się. Zawsze to samo, przytuliłam go i kazałam włożyć palec pod wodę.

- więc mała, jak tam nowa szkoła?-zapytał spoglądając na oparzenie.

-normalnie, pełno ludzi z całego świata. Jak może być w szkole językowej? Mów jak delegacja, o której wróciłeś?-przewróciłam naleśnika na drugą stronę

- jakąś godzinę temu, nawet dobrze. Potrzebowali mnie tylko do regulacji. em, Ana dokończysz to? Chce wziąć prysznic

-jasne, mięso?

-jakbyś mogła- powiedział i wysłał mi uśmiech, tak to mój tata. Tylko dzięki niemu zwiedzam świat i tym podobne. Przełożyłam naleśnik na talerz i wlałam kolejną porcję- już ostatnią.
Chwilę później było słychać szum wody dochodzący z łazienki. Oprócz tego nie było słychać nic, cisza. Nie wiem jak wy, ja za cisza nie przepadam- oprócz tego momentu kiedy mi jej potrzeba- więc podeszłam do wieży i włożyłam płytę The Pretty Reckless.Od razu lepiej, zrzuciłam ostatniego naleśnika na talerz. Na tą samą patelnie przełożyłam mięso, dodałam przyprawy i kręcąc tyłkiem w rytm Kill Me, zaczęłam je smażyć. Chwilę później do kuchni wszedł tata i kiwając głową w ten sam rytm pomógł mi nadziewać naleśniki mięsem. W większości nie lubimy tych samych piosenek czy wykonawców, ale do TPR chyba zaczął się przekonywać. Chwilę później siedzieliśmy przy stole jedząc coś a’la krokiety.
-więc, mówisz że nic ciekawego?
-no mówię przecież-zaśmiałam się- tyle, że cały czas gadają po norwesku i nic nie łapie.-skrzywiłam się.
-dasz radę, to nie takie trudne. ¿no?
-daj spokój, wciąż nie wiem jak ja się nauczyłam tego języka-powiedziałam po czym oboje się zaśmialiśmy. Chciałam jeszcze dodać coś o jego nauce hiszpańskiego ale zadzwonił mój telefon.
yo, Ann there’s one party in centrum tday, u goin’?
yep, hi Andrew nice to hear you, yeah im fine and you?
ha ha, okay i got it, but seriously, u goin’?
yeah why not, what time?
about 7pm, will come to take you in one hour. hope u like it, bye
kay, bye”
zakończyłam rozmowę a tata mierzył mnie tym swoim wzrokiem.
Zaczyna się….
-no co? ostatnia w środku tygodnia. Albo ostatnia w tym miesiącu, wiesz że dam radę.
-co ja się z tobą mam, ale dobra po Hiszpanii to normalne. o której wrócisz?
-nie wiem, jutro?
-najpóźniej o trzeciej, o 8:30 masz szkołę.- przewróciłam oczami, dobrze wie że mogę iść d szkoły prosto z imprezy, już to robiłam. Ale to wciąż mój ojciec, tyle razy mógł mnie wysłać z powrotem do Polski i tego nie zrobił.Dziękuję mu za to i mam nadzieję, że tu się nic nie zmieni. Wstałam od stołu, włożyłam talerz do zmywarki i poszłam się przygotować. Nie wiem po co mamy jechać 3 godziny przed imprezą ale spoko, może coś wymyślili. Związałam włosy w wysoką kitkę, poprawiłam makijaż zmieniając tylko kolor szminki na różowy i zaczęłam się ubierać. Zważając na temperaturę i nie określone miejsce imprezy postanowiłam założyć czarny gorset z koronki z wyćwiekowanymi miseczkami, błyszczące, czarne leginsy z imitacji skóry i do tego biały żakiet z czarnymi wstawkami, tym razem nie miałam problemu z butami i wybrałam ulubione czarne lity z ćwiekowanymi obcasami. Wyglądałam ok. Zawsze coś mi się nie podobało, nawet gdybym była ubrana w Dolce&Gabbana dopasowane do mnie idealnie- coś by mi nie pasowało. Na koniec spryskałam szyję perfumami The Key i wyszłam z łazienki.
-tato wychodzę! wrócę koło trzeciej, kocham cię.
-tylko nie pij i nie pal!- jak zawsze, uśmiechnęłam się pod nosem i wyszłam z domu. W tym samym czasie podjechał Andrew. Wsiadłam do samochodu, zapięłam pasy i uśmiechnęłam się do bruneta.
-gotowa?-zapytał
-jak nigdy.
Tak jak się spodziewałam, przed imprezą wpadliśmy do Elvis’a na beforeparty. Było tam z 40 osób a ja znałam może pięć? Whatever. Przywitałam się z moim łotewskim kolegą i skierowałam się do barku. Nalałam sobie trochę whiskey i poszłam poznać trochę nowych ludzi. Godzinę później kiedy wszyscy byli już weseli zebraliśmy się i ruszyliśmy na imprezę właściwą. Okazało się, że odbywało się to w muzeum studenckim. Co jest trochę dziwne. Kto normalny robi imprezę w muzeum? Budynek ma 3 piętra, czyli są trzy levele.
-Hey, Drew. Który mamy level?
-nie zgadniesz, dzisiaj jesteś księżniczką. Level trzeci,  przepustką jest twoja twarz. My się zabawimy na drugim, wpadnij jak chcesz.
-jasne- uśmiechnęłam się do chłopaków i pobiegłam na ostatnie piętro. Wszystko było w czerni, czerwieni i złocie. Skąd oni wiedzieli? W głośnikach leciał rock, wszędzie było pełno ludzi ubranych na czarno, z ciemnym makijażem. Poszłam po drinka, już kilka metrów od baru widząc że idę w jego stronę przystojny barman zaczął się do mnie uśmiechać.
-hej Ann, co ci mogę podać? -okej to dziwne, widzę go pierwszy raz, skąd on zna moje imię?
-heeej. wezmę chyba margarite.-uśmiechnęłam się przelotnie a blondyn zaczął robić drinka. Nie dosyć, że mam inny level od chłopaków to do tego barman zna moje imię. Rozejrzałam się po sali, może jest tu ktoś znajomy. Wtedy zobaczyłam jego, znowu. Nie, to nie prawda. Zamrugałam kilka razy spojrzałam ponownie w stronę kolumny- nie ma go. Mam jakieś dziwne omamy. Ale... mówili że potem już się ich nie ma, że to niemożliwe je mieć. Odwróciłam się w stronę baru. Przede mną stał już kieliszek, wypiłam szybko jego całą zawartość i poprosiłam blondyna o tequile. Jedyne co mogę zrobić to się upić. Koło godziny 22 byłam już lekko wstawiona i właśnie tańczyłam z przyjemnym szatynem. Właśnie kończyła się piosenka kiedy ktoś wrzasnął, że jedzie policja i za chwilę usłyszeliśmy syreny. Myślałam że to legalna impreza, Andrew obiecał tylko legalne. Nie on mnie okłamał. Wie że jak mnie złapią to mogą deportować. Jak on mógł. W tym samym momencie wszyscy rzucili się w stronę wyjść, ja razem z nimi. Biegłam szukając jakiegoś bocznego wyjścia. Zeszłam do krypt, może zamiast uciekać się schowam. Wtedy ktoś pociągnął mnie za rękę i przycisnął do ściany, drugą ręką zatkał mi buzię. Było ciemno, nie miałam pojęcia kto to. Jedno wiem, to nie policja….chwila te oczy, kurwa, poznam je wszędzie. To nie były omamy. Widząc że nie będę krzyczeć zdjął rękę z moich ust.
-a..ale co..co ty tu? JAK.- zaczęłam się jąkać a w moich oczach pojawiły się łzy.Piekły jak cholera a ja wbijałam paznokcie w skórę żeby tylko nie płakać.
-Ana, proszę nie teraz. Pogadamy za chwilę, chodź oni już tu idą.- powiedział i pociągnął mnie w stronę ciemności. Nie wiem jak długo chodziliśmy po korytarzach krypt, przez cały ten czas trzymał moją rękę. Ale, on odszedł. Jakim cudem. Chwilę później zatrzymał się przed ścianą, rozejrzał się dookoła i uśmiechnął do mnie. Uderzył ścianę w dwa miejsca i chwilę później byliśmy w parku koło muzeum. Tu nikt nie sprawdzał. Usiedliśmy na ławce, ja wyswobodziłam rękę z jego uścisku.
-możemy porozmawiać?-zaczęłam- jakim cudem..
-nie teraz, oni tu zaraz przyjdą. Jedź do domu, zawsze tu byłem i zawsze będę. Kocham Cię Ana. A teraz jedź! I się nie odwracaj, nigdy.- ucałował mój policzek i odbiegł w drugą stronę. Chwilę później zobaczyłam światła. Skąd on wiedział że policja tu zaraz przyjdzie. Wstałam i pobiegłam w stronę przystanku. Byłam zagubiona, nie wiedziałam co mam robić. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy bezsilności. Wyciągnęłam telefon i wykręciłam dobrze mi znany numer.
jeden sygnał
drugi
trzeci
“kto mnie kurwa śmie budzić o północy.
Jal, to ja A.
Angel, skarbie. Co się stało
Jala, ja go widziałam. Mówiłaś że omamy są nie dopuszczalne, że one nigdy nie następują. Jal, widziałam go dwa razy, a potem mnie uratował i nawet powiedział że kocha.
o cholera. A, to się zaczyna. Gdzie jesteś?
Obecnie w tramwaju…
Nie chodzi mi kurwa o to. Jaki kraj i miasto.
Bergen, Norwegia.
Kurwa, nie przyjadę wcześniej niż za pół roku. An, pamiętasz te tabletki które ci dałam przed wyjazdem?
tak, ale Mon, co się dzieje?
nic, jeszcze nic. Nie mogę powiedzieć. Anastazjo, masz brać te tabletki co dwa dni. Nie dzwoń do mnie ani do nikogo. Nie zaczynaj przyjaźni z nikim. Chyba że masz ten swój instynkt. Napisz sms’a jak zaczną się dziać dziwne rzeczy. Nie oczekuj odpowiedzi. Niedługo się spotkamy.
Jal? CO SIE KURWA DZIEJE!
nic, kocham cie żegnaj.”
rozłączyła się. Coś nie gra, co miała na myśli mówiąc że się zaczyna. Czemu chce przyjechać, czemu mam do nikogo nie dzwonić. Czuję się jakby nikt nie chciał mnie znać przez to że go widziałam. Otarłam łzy z policzków i sprawdziłam godzinę 1:15 am. Tramwaj jest pusty, jadę w nim tylko ja i jakiś naćpany chłopak. Zatrzymujemy się na mojej stacji a ja wysiadam. Ostatnie co postanawiam zrobić to posłuchać się Mony. Ona zawsze ma rację. Wyciągam telefon i piszę sms’a do wszystkich znajomych.

“obiecywałeś tylko legalne, tylko domówki. Zawiodłeś mnie, trzecie piętr żeby było mi trudniej uciec? I ty śmiałeś się nazywać moim przyjacielem, nigdy nim nie byłeś. Żegnaj.”
i wysyłam go do Andrew i Elvis’a. Czyli teraz nie mam nikogo. Zostałam sama z zagadkami,
co mi jest? kim jest Alisa?
jakim cudem ON wrócił?
i jaki jest pan ładny tyłeczek. . . 
coś czuję że długo to będzie zagadką. Weszłam do domu i starałam się być jak najciszej, zdjęłam buty i na palcach poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic, zmyłam resztki makijażu i przebrałam się w pidżamę. Chwilę późnij leżałam w łóżku. Dziwny dzień a właściwie noc - właściwie to jedno i drugie.


____________
witaaam,

więc to już drugi rozdział i dalej nic. 
wejścia wzrastają a komentarze nie.
to trochę boli bo się staram, więc jeśli czytasz i podoba ci się to zostaw komentarz :)

+Michelle, kocham cie ♥

blacky ☼

piątek, 15 listopada 2013

one and half

Brak komentarzy:

Ona coś ukrywa, trochę jak ja. Tylko co?....

Przez następne 20 minut rozglądam się po klasie i szukam kogoś ciekawego, dziwnego, podejrzanego. Nie było nikogo oprócz dwóch blondynek z placu, chłopaka z Estonii jak się okazało, kilku Tajlandczyków, kilku Afrykańczyków i pana ładny tyłeczek który siedział z blondynką od uśmiechu. Trzeba powiedzieć,że dawno nie widziałam takiego tyłka, tak Hiszpanie są ładni ale chamscy, Anglicy mają fajny akcent i uśmiechy ale ich tyłki są płaskie jak Angielki, a Polacy.. cóż może i zdarzają się ładni, fajni, z okrągłą pupą ale oni tylko o jednym a ja chce czegoś więcej niż seksu bo tego mam narazie dosyć. Tak mam 16 lat i nie jestem dziewicą- problem? To i tak nienormalne w Londynie czy Barcelonie gdzie średni wiek utraty dziewictwa- i w tym też części godności -wynosi 12 lat. Ale tyłek tyłkiem, ciekawe jaki ma charakter. Bo jeżeli okaże się totalnym dupkiem to dobrze nie będzie. Pozostałą godzinę spędziłam robiąc jakieś wycinanki i rozmawiając z Alisą. Trzeba powiedzieć, że nie spodziewałam się tak szybko nawiązać kontakt. Trzeba uważać żeby za dużo nie mówić, nie ufać za szybko i tym podobne. Nie wiadomo kto jest kim, a w śród nas są też nadludzie.

czwartek, 14 listopada 2013

One.

Brak komentarzy:
Ósma rano, za godzinę mam być na placu szkolnym. Niezbyt mi to pasuje ale co ja mogę? Wraz z budzikiem- który dzwoni już drugi raz i którego melodia jest już mocno wkurzająca- wstałam z ciepłego łóżka i wydając odgłos podobny do wycia zdychającego walenia ruszyłam do łazienki. Prawdę mówiąc w takich chwilach ja ta dziękuję temu wariatowi co wymyślił ogrzewanie podłogowe, to genialne uczucie kiedy ciepło pieści twoje stopy a dookoła jest zimno. Będąc już w łazience wysłałam do taty SMS że wstałam i nie zaśpię, okręciłam wodę pod prysznicem i włączyłam playlistę z iPoda. Po jakichś 15 minutach suszyłam włosy pośpiewując sobie Counting Stars , a w całej łazience rozchodził się zapach lawendowego żelu pod prysznic. Równo wpół do dziewiątej stała w przedpokoju poprawiając makijaż i ubranie. Trzeba mi przyznać , że szybkie przygotowywanie się to moja specjalność. Naturalnie falowane włosy zostawiłam w lekkim nieładzie , rzęsy pomalowałam tuszem, zrobiłam małe kreski i zatuszowałam kilka nie doskonałości korektorem, na usta nałożyłam wiśniową szminkę. Zamiast ubrać się na galowo-tak jak się to robi w Polsce i Anglii- włożyłam czarna sukienkę w białe wzorki,  ciut za dużą kurtkę khaki do tego cieliste rajstopy. Trochę większy problem, chciałam założyć pasujące do tego lity ale zważając na godzinę stania i drogę w dwie strony na pieszo wybrałam czarne martensy. Po zakluczeniu drzwi ruszyłam w stronę sąsiedniego podwórka przy którym była droga na przystanek tramwajowy. O ile drogą można było nazwać prowadzącą w przez las ścieżkę pełną błota, wystających korzeni i kamieni. Jednak mając w słuchawkach Maroon5 i pozytywny stosunek do życia można wiele osiągnąć. W krótkim czasie przebyłam dystans dzielący dom i stację i po raz pierwszy szczęście mi sprzyjało i tramwaj podjechał chwilę po tym jak kupiłam bilet. Ale na bilecie się nie skoczyło , znalazłam wolne miejsce, obok fajnego chłopaka w strefie darmowego wi-fi. TAK! to coś za co kocham Norwegię, darmowy internet w moim środku transportu. Przez pół podróży w stronę centrum musiałam wąchać  dwóch facetów którzy byli dopiero co po jaraniu skrętów. Nie powiem że to źle ale po prostu po jakimś czasie ten nawet przyjemny zapach staje się trochę mdlądcy. Co do środków transportu w Bergen nie mogę na nie narzekać. Podróże są raczej spokojne, siedzenia wygodne, wifi darmowe i jak jest zimno to i ludzie cie ogrzeją pchając się ze wszystkich stron. Nie to co w Hiszpanii czy Polsce, o Anglii nie wspominając. Tramwaj opuściłam na ostatniej stacji wraz z 100 innych pasażerów. Chyba nawet potrąciłam kilka osób próbując przedostać się do parku ale who cares. Kiedy już udało mi się wyjść z tego tłoku- bez większych uszczerbków na zdrowiu- i odnalezieniu drogi skierowałam się w stronę nowej szkoły. Na plac weszłam lekko spóźniona, właśnie jakaś kobieta- może nawet dyrektorka- wyczytywała kolejne nazwiska z listy w przedziale wiekowym  7-9 lat. Nie wchodząc dalej oparłam się o kolumnę i przeszukując internet czekałam na swoją kolej. Po jakichś 20 minutach na podest weszła inna kobieta i zaczęła wyczytywać godności z grupy wiekowej 13/16. Czyli to ten czas kiedy mam słuchać. Ażeby okazać trochę kultury i szacunku schowałam iPoda wraz ze słuchawkami do torby a wyciszony telefon do kieszeni kurtki. Czekając na wyczytanie mojego nazwiska zaczęłam się rozglądać po nowych “znajomych”. Wysoka, chuda blondynka ubrana w dosyć fajny płaszcz, z dużym plecakiem i przyklejonym na twarzy uśmiechem -  zbyt pozytywna, odpada. Somalijczyk, Erytrejczyk, Tajlandczyk, filipinka- odpadają, nie to żeby coś ale wątpię czy umieją mówić po angielsku. Niska, normalnej budowy, śliczna blondynka, ubrana na galowo, jest z mamą, ona się nie cieszy ale wygląda miło -POLKA, może być. Chłopak średni wzrost. dłuższe włosy, krzywy nos-może ruski? odpada. “Anastazja Zielińska” pada moje imię, trochę zniekształcone- jak zawszę. Mija chwila zanim ruszam w stronę kobiety, wyciągam rękę, wymieniamy uśmiechy, ruszam w stronę klasy, wtedy kątem oka dostrzegam jego. Nie, nie może być, to nie prawda. Zajmuję swoje miejsce  z tyłu i rozglądam się jeszcze raz. Nie ma go. Jestem zawiedziona, rozczarowana czy szczęśliwa? Sama nie wiem, odsuwam od siebie te myśli i wraz z klasą kieruję się na drugie piętro do sali numer 312. Przy wejściu do sali zaczepia mnie dziewczyna, zajmuje mi chwilę powrót na ziemię. Na pytanie czy usiądziemy  razem odpowiadam twierdząco. Wygląda na miłą. Ciemna blondynka, trochę wyższa niż ja, nie jest ani puszysta ani chuda- normalna. Po dwa kolczyki w każdym uchu i przyjazny uśmiech. Nie widziałam  jej na placu czemu? Jej twarz mówi że jest wesoła i miła ale jej oczy….
Ona coś ukrywa, trochę jak ja. Tylko co?

_________________
hallo hallo

witam, wiec to jest pierwszy rozdzial moich nowych wypocin ktore nazwalam "what eyes cant see" .
Jako opis czy jak to tam sie nazywa jest "you will never know" abowiem ma to powiazanie z opowiadaniem.
Mam nadzieje ze wam sie podoba i bedziecie dalej sledzili historie Anastazji :) 

enjoy ☼ 
Blacky .

niedziela, 10 listopada 2013

Prologue.

1 komentarz:
Przeprowadzki, jak ja je uwielbiam. Czujecie sarkazm ? To moja.3 w ciągu ostatnich 2 lat. 
Urodzona w USA wychowana w Polsce, ostatnie lata spędzone na przeprowadzce,
 z polski do Anglii, z Anglii do Hiszpanii i z Hiszpanii tu.
 Do Bergen w Norwegii. 
Nawet nie wiecie jak trudno jest zmieniać klimaty z gorącej Hiszpanii do chłodnej Norwegii.
 Dopiero co się przyzwyczaiłam do gorąca a tu bum, jedziemy do krainy lodu. 


Dzisiaj jest 29 lipca, mam jakieś 21 dni na oswojenie się z klimatem, 
przeprowadzka relaks i ogarniecie języka zanim pójdę do szkoły.
 Mam nadzieję że najgorzej nie będzie, chociaż kto ich wie. 
To Norwedzy kilkadziesiąt lat temu zabijali gwałcili i rabowali. Pieprzone wikingi.
 Brr, aż mam ciarki, a trolle? Żyli w wioskach nie było z kim dzieci robić to matka z synem, ojciec z córką. A potem wychodziło upośledzenie to w góry żeby nikt ich nie widział. Paranoje.
 Ale narzekać nie mogę poznam trochę kolejny język, a jak tata zdecyduje się tu zostać to trochę bardziej. Trzeba powiedzieć że na trudny język chociaż te rodzajniki jak w niemieckim.
 To może być wyzwanie. Chociaż nie większe niż życie na tym świecie....








 Może się zdarzyć, że urodziłaś się bez skrzy­deł, 
ale naj­ważniej­sze, żebyś nie przeszkadzała im wyrosnąć
.~ Coco Chanel