sobota, 4 stycznia 2014

Four.

Obudziłam się  przerażona. Co to miało znaczyć? Te wszystkie "wariatka ze skrzydłami", to nie prawdo podobne żeby mieć skrzydła. Nawet jeśli to sen. Spojrzałam na godzinę,  2;15 nad ranem. Piątek.  Ostatni dzień w szkole a potem weekend. Chociaż trzeba powiedzieć że zaczynam się bać,  przez te dwa lata mało mi się śniło, a jak już tak to zazwyczaj miało swoje odzwierciedlenie w prawdziwym życiu. I że niby co? Że wyrosną mi skrzydła? Chociaż nie powiem ta perspektywa ratującego mnie "królewicza" jest fajna. A nawet bardziej niż fajna. Przetarłam twarz dłońmi i położyłam się z powrotem na poduszkę. Dzisiaj już piątek, 6 godzin w szkole i do domu. Może nawet jakaś impreza? Ale z kim.... przecież nie odzywam się do chłopaków. Może zapytam Alise? Mniejsza, zamknęłam oczy  i próbowałam na nowo zasnąć. 

"Kolejny dzień mnie budzi, mnie również cześć. Napił bym się zimnej wódzi, coś tu cuchnie wiesz. Co? Gówno jeden zero,

 hehehe nie bądź zgredem Romeo" 

Sięgnęłam po telefon i włączyłam budzik. Co jak co, to jest jedyna piosenka która pomimo lat i bycia dzwonkiem budzika mi się nie znudzi. Przetarłam palcami oczy i rozejrzałam sie po pokoju. Na myśl powrócił ranny sen. Znów odbiły mi się echem w głowie te słowa "myślałaś że się nie wyda? ...... wariatka ze skrzydłami" co do kija pana to oznacza. Postanawiam wysłać sms’a do Jal, może ona mnie oświeci. Zbieram swoje rzeczy i idę do łazienki po drodze włączając internet - dziwny nawyk taty, wyłącza internet na noc. Po umyciu się,  umalowaniu i ubraniu wysłałam sms’a do J opisującego mój sen. Nie czekając na odpowiedź włożyłam nawykowo telefon do tylnej kieszeni spodni i poszłam do kuchni zrobić sobie kanapki. Jakoś nigdy nie lubiłam jeść śniadań przed szkołą więc wrzuciłam do torby 2 mandarynki, własnoręcznie zrobioną kanapkę i butelkę wody, po czym skierowałam się do wyjścia. 


Ugh, znowu ten tłok. Nie dosyć, że nie ma usiąść to ludzie się na ciebie pchają i śmierdzą. Nie ja nie narzekam skądże. Kiedy gdzieś tak w połowie drogi się rozluźniło i wszyscy nagle wysiedli miałam chwilę żeby wszystko przemyśleć. Co ja tu robię, czemu wciąż jeżdżę z tatą, czemu wciąż żyję i te blizny - spojrzałam na nadgarstek - przed wypadkiem ich nie było. Potem wszystko się zmieniło. Za każdym razem kiedy coś nie grało jakimś dziwnym sposobem w moje ręce wpadało coś ostrego i moja pod świadomość kazała mi to robić. I za każdym razem w głowie miałam myśl “chcę do domu”. Pewnie myślałabym nad tym dłużej gdyby nie to że wszyscy zaczęli wychodzić - tak, czas do szkoły.



-hej

-hej, wszystko gra? 

-tak tylko - zamyśliłam się - tak wszystko gra.

-to co? czas na kolejny wspaniały dzień w szkole

-no oczywiście - zaśmiałam się wraz z Alisa i weszłyśmy do szkoły. Cały czas miałam dziwne uczucie, wszystko było jak we śnie. Nawet ludzie byli tak samo ubrani. Wszystko działo się tak samo. Lekcja. Rozdzielenie. Znowu brak miejsc. Usnęłam. Angela przychodzi. Czas leci. A ja zaczynam się coraz bardziej bać. Próbując zapomnieć o śnie zaczynam malować jakiś wzorek w zeszycie. Nawet nie wiem skąd on się wziął w mojej głowie. Ostatnie słowa nauczycieli. Przerwa. Ignoruję potrzebę pójścia do toalety i idę wraz z innymi na plac szkolny. Chwila prawdy. Nikt nic nie mówi. Jest dziwnie niezręcznie. Screw it! Minęło tyle czasu i nic, czas się zabawić. 

-Alisa? Chodź, idziemy poskakać na obluzowanej płycie.

-co? a no okej- powiedziała z uśmiechem i poszłyśmy na środek placu.

 Pieprzona przerwa, wiatr wieje i jest zimno jak cholera ale nie, nie ma mowy o wejściu do szkoły. Pieprzona szkoła. Chwilę później podeszła do nas jedna dziewczyna, polka jak się okazało. Adrianna, trzeba powiedzieć że była urocza. Dobra co się ze mną dzieje, dla mnie rzeczy urocze mogą być na tumblr nie w realu. Rozmawiałyśmy do końca przerwy, trochę kijowo dla niej, nie mówi zbytnio po angielsku - znaczy nie chce jej się bo umieć to umie - i jest tutaj bo musi. Dowiedziałam się przy okazji że ona jest zakochana w starym składzie Guns’n’Roses, nie przepada za popem, a Alisa słucha metalu, hard rocka i gardzi wszystkim co związane z popem. I jak tu żyć kiedy w głębi serca kochasz pop? Przez pół przerwy przechodzili koło nas ci “russian boys”. Oni mają coś nie tak z głowami, Ali podsłuchała ich konwersacje. Jedyne o czym umieją gadać to cipki. Nie rozumiem czasami chłopaków. 



-Ana, co mamy robić?

-dam ci znać jak się dowiem, chyba coś kleić.- spojrzałam na równie zdezorientowaną Alisę. Tak pierwszy tydzień szkoły, czwarty dzień dokładnie a oni wciąż po norwesku. Bo co ich to obchodzi że ja nie rozumiem większości. Zajęłam się wycinaniem obrazków i wklejaniem ich do zeszytu. W klasie było dosyć głośno, nie że to coś nowego. Alisa szarpnęła mnie za rękaw i chwilę potem napotkałam jej przerażono-zdegustowany wzrok

-oni...oni….

-no co?

-gadają o tym jaką wąską wagine musi mieć nauczycielka. To ochydne! - wiele bym dała żeby widzieć swoją minę. Wiem do czego są zdolni chłopcy. Przeklinanie, okej, rozmawianie o dziewczynach? NORMA. Ale żeby gadać o tym? Wzdrygnęłyśmy się i wróciłyśmy do robienia wyklejanek. Trzeba powiedzieć że po czterech dniach da się lubić tą klasę, przy robieniu bezsensownych zadań towarzyszyły nam żarty chłopaków, wrzaski nauczycieli i ohydne rosyjskie dialogi. Kątem oka widziałam jak Alisa staje się coraz bardziej zirytowana - zakładam że przez ruska. Nagle wzięła mój klej i z hukiem postawiła na ławce Leonela - za zdjęcie jego miny w tej chwili dałabym tysiące. Dziwnym zbiegiem okoliczności w klasie była cisza jak makiem zasiał i czas jakby się zatrzymał. Jedyne co widziałam to zirytowaną minę Ali i dwie zszokowane miny Rusków. Nagle “panładnytyłeczek” wyrwał z siebie zszokowany okrzyk 

- ty ponimayete po-russki ?!?! - no i zaczął się dialog.

___________________________________________
witam was ludzie!

przepraszam że nie było tu nic ponad miesiąc, szkoła problemy i święta. Można rzec - szalony okres!

ale wróciłam i teraz będę się starała dodawać częściej.

wielkie massive thank you do Michelle za sylwestra!

i wielkie KOCHAM CIĘ do Candy, za wszystko ♥


lots of love
 ~Blacky

4 komentarze:

  1. Nie ma sprawy, to ja Tobie powinnam podziękować. A "massive thank you" kojarzy mi się z Harry'm a co za tym idzie - całe 1D. Tak, to chyba obsesja. No trudno się mówi.
    Jak widzisz komentuję z innego konta, ale to wciąż Twoja Michelle!
    kc! x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ahh, ja geniuszka, zapomniałam powiedzieć cokolwiek o rozdziale.. Tak więc, fajowy! Ruski, jedno wielkie fuuuu...
      Tak czy siak czekam na następny, pisz pisz pisz! x

      Usuń
  2. Aww.;3 Candy też Cię kocha ♥
    I ten mój ruski akcent w głowie przy: ty ponimayete po-russki ?!?! #lol

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam już wszystkie rozdziały i czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń