niedziela, 1 grudnia 2013

Three.


budzik zadzwonił już drugi raz, wyłączyłam go i spojrzałam na godzinę. 6:50, czas wstawać. Zwlokłam swój tłusty tyłek z łóżka i znowu wydając z siebie okrzyk umierającego walenia wybrałam ciuchy z szafy. Wybrałam dzisiaj.. znaczy wzięłam pierwsze lepsze i przeszłam do salonu. Na stole stała szklanka z wodą leżały dwie tabletki i kartka “weź tabletki, pomogą na ból głowy. Cieszę się że wróciłaś wcześniej. Bądź grzeczna i nie zabijaj. kocham tata xx.” od kiedy ten człowiek pisze “xx” na końcu? Mimowolne uśmiechnęłam się, wiedział co będzie mi potrzebne. Wzięłam tabletki i wypiłam wodę. Potem zaczęła się codzienna rutyna, łazienka, SMS, iPod, malowanie i tym podobne. Szkoła, czyli dzisiaj tylko korektor, tusz i błyszczyk. Włosy spięłam w niskiego koka. Okazało się że nawet na kacu nie patrząc co biorę potrafię dobrze wybrać. Dzisiaj padło na szaro beżowy sweter, ciemno szare jeansy i trampki. Jednak czegoś mi brakowało więc postanowiłam założyć czarny mały kapelusz. Na nogi wsunęłam czarne trampki i byłam gotowa do wyjścia. Dziś w słuchawkach panował Justin Bieber i jego popowy głos. Zakluczając drzwi ruszyłam w stronę przystanku. Cały czas miałam wrażanie że ktoś mnie śledzi. Mniejsza. Zdążyłam na tramwaj 7:52 więc raczej się nie spóźnię. Okazało się że wraz z rozpoczęciem roku ludzie zaczęli korzystać z komunikacji miejskiej czego skutkiem był ogromny tłok- a przed nami jeszcze 10 przystanków. Na plac szkolny weszłam 10 minut po ósmej i od razu zobaczyłam Alise. Przywitałam się z nią i zaczęłyśmy rozmowę. Okazało się, że jest naprawdę miła i że mówi trochę po rosyjsku. Równo o 8:30 wszyscy stali w rzędach na placu. Trochę to dziwne, no wiecie. Nie spotykacie się w szatni czy gdzieś tylko przed szkołą stojąc klasami. Znamy się jeden dzień ale znalazłyśmy już wspólny język. Wchodząc do sali zauważyłyśmy dwóch chłopaków rozmawiających ze sobą po rosyjsku- pan ładny tyłeczek i chłopak z Estonii. Zaczęłyśmy się śmiać, w końcu nie każdy ma w klasie dwóch “Russian Boys”. Usiadłyśmy na wczorajszych miejscach i zaczęłyśmy się rozpakowywać, niestety nie było nam dane tego dokończyć bo nauczyciele zaczęli nas dzielić na grupy wiekowe. Gdybym dała sobie rękę uciąć za to że będę w jednej grupie z Alisa to bym nie miała ręki. Te małe pe….ykym, te małe człowieki dały nas do innych grup, chociaż byłyśmy w tym samym wieku, i wszyscy w mojej grupie byli w tym wieku. TO NIE FAIR. Zdruzgotana ze zdeptanymi uczuciami wzięłam swoje rzeczy i poszłam wraz z innymi w stronę klasy. Wszyscy zaczęli zajmować miejsca, chciałam usiąść koło dziewczyny z wielkim tyłkiem i urodą meksykanki ale miejsca okazały się pozajmowane. To się nazywa szczęście. Rozejrzałam się które miejsca są wolne, pięknie. Jedyne wolne miejsca są koło pana ładnytyłek. Nie pytając o zgodę rzuciłam torbę na ławkę i usiadłam na miejscu. Przede mną trzy godziny siedzenia samej w ławce i próbowania się czegoś nauczyć. Schowałam twarz w dłoniach i modliłam się o cud, cud który miał polegać na tym że Alisa przyjdzie do tej klasy i siądzie obok mnie. Cuda się zdarzają, bynajmniej tak słyszałam. Dźwięk otwieranych drzwi, rozmowa, skądś znam ten głos, cichy śmiech i ktoś mnie szturcha w ramię. “zostawiam cię na piętnaście minut a ty już śpisz?” Otwieram prawe oko, zauważam znane mi rysy twarzy. Otwieram lewe i mrugam. Alisa. Podskakuje na krześle i ją przytulam. -wiedziałam że mnie nie zostawisz! -heej, keep calm dziewczyno. Serio? Musiałaś usiąść koło niego?- patrzy na mnie pytająco i z wyraźną odrazą. Aż się uśmiecham- no co się szczerzysz? Lepiej uważaj co nauczyciel mówi. -oczywiście mamo -obie się śmiejemy- to było ostatnie wolne miejsce, lepsze to niż siedzenie na podłodze. -ja, dere kan gå ut, det er friminutt.*- na te słowa wszyscy się zerwali z miejsc i wyszli na korytarz gdzie spotkali się z uczniami całego E-trinn’u. Oznajmiając Alisie że idę do toalety i spotkamy się na placu ruszyłam w przeciwną stronę. Porównując tą lekcję z poprzednią godziną była o 90% lepsza. Jak się okazało zdolności lingwistyczne Alisy -czytaj: umiejętność języka rosyjskiego- okazały się przydatne. Miałyśmy niezły ubaw kiedy tłumaczyła o czym rozmawiają pan ładnytyłek aka Leonel -tak mieliśmy się przestawiać- i Estończyk aka Igor. Przypominając sobie o tym jak wyzywali nauczycieli aż się uśmiechnęłam, wychodząc na plac coś mi przestało grać, wszyscy się na mnie gapili jak na debila, zaczęli się śmiać. Podeszłam do Alisy i Igora którzy stali razem, posłałam im pytające spojrzenie na co blondynka się odezwała -co ty kurwa myślałaś, że się nikt nie dowie?! Jesteś nikim tylko dziwadłem, nie masz już tu czego szukać. Dziwko. Nie słyszałaś spierdalaj pojebie ze skrzydłami! To mnie uderzyło, o co im chodzi. Nagle zaczęła mnie boleć głowa, wróciły wspomnienia, ja, on, dom, ludzie. Nie mogłam znieść bólu, czułam jak upadam, ostatnie co widziałam to oczy. Podobne do tamtych ale inne…..
_______________________________________________
*tlum. tak, teraz mozecie isc na zewnatrz, macie przerwe

______________________________________________

witam,


więc to już trzeci rozdział a akcja się zagłębia. 

+Dzisiaj bardzo chciałam podziękować mojemu przyjacielowi,
M wiesz że  tobie mówię!

 Życzę wam kogoś takiego jak on!

lots of love
Blacky

2 komentarze:

  1. Kocham, kocham, kocham! <3
    Takie cudowne to opowiadanie!
    A ten koniec, takie "wow, o co chodzi?!"
    Raz tylko mnie zmyliłas, aż musiałam znów spojrzeć w bohaterów: pisałaś Alisa, Alisa, Alisa.. A później raz "Angele" :D
    Dodawaj szybko kolejny! Ja chcę wiedzieć co się stało!!!
    *sending virtual-hug*
    ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Angele ma swoją Alise, a ja? o,O
    kocham cię ty mój pojebie ze skrzydłami ♥
    zawsze będziesz dla mnie aniołkiem ♥

    OdpowiedzUsuń